Leszek Zakrzewski – pół wieku z Flotą. FOTO

Wyjątkowy działacz – Leszek Zakrzewski pół wieku z Flotą.
Na początku kwietnia minęło 50 lat, od kiedy do Floty Świnoujście trafił Leszek Zakrzewski – kiedyś bardzo zdolny bramkarz, a dziś kierownik pierwszego zespołu. Przeżywał z nim upadki i wzloty: gdy po meczu pucharowym z Amiką Wronki został trafiony kamieniem w głowę i stracił przytomność oraz gdy jego ukochany klub awansował do I ligi.
Poniżej przedstawiamy dane z życiorysu Leszka oraz jego wspomnienia.


Urodził się 10 marca 1952 roku w Świnoujściu. Miłość do Floty zaszczepił mu świętej pamięci ojciec Zdzisław. Jako 7-, czy 8-letni chłopak był zabierany przez ojca na mecze w lidze okręgowej (obecnie III lidze), gdzie Flota występowała jako Wojskowy Klub Sportowy.
Do Floty trafił na początku kwietnia 1964 roku. – Wcześniej graliśmy na podwórkach: klasa na klasę, ulica na ulicę – wspomina. – Mieszkałem przy ul. Wielkopolskiej. Graliśmy też rozmaite turnieje. Byłem bramkarzem i podczas jednego z takich turniejów wypatrzył mnie trener Jan Kielar, który pełnił rolę dzisiejszego skauta. Prowadził we Flocie trampkarzy i zaprosił mnie na treningi do klubu. Wziął mnie za rękę i powiedział: „Widzimy się na stadionie”.
Leszek bardzo szybko awansował do kadry pierwszego zespołu trampkarzy.


Po roku trafił do drużyny juniorów, a w 1967 trener Floty Jerzy Boboli powołał go do kadry pierwszego zespołu seniorów. – I pierwszy mecz zagrałem razem w drużynie z trenerem Kielarem – wspomina Zakrzewski. –To był mecz ze Światowidem Łobez. Przegraliśmy 1:4, ale grałem całe spotkanie.
Trafił też do reprezentacji województwa szczecińskiego. – Uczestniczyliśmy w rozgrywkach o puchar Jerzego Michałowicza – wspomina Leszek. – Grałem w kadrze dwa lata.
W 1973 roku nastąpił koniec kariery Leszka w pierwszym zespole: po grypie nastąpiły powikłania. Ale występował jeszcze w A-klasowej Flocie. – I wygraliśmy jako A-klasowa drużyna rozgrywki Pucharu Polski na szczeblu okręgu – mówi Leszek. – W półfinale pokonaliśmy II-ligową wówczas Arkonię Szczecin 2:0. A w finale rozgromiliśmy Sokoła Pyrzyce 6:1. Na szczeblu centralnym zmierzyliśmy się z MZKS Gdańsk, w którym grał Andrzej Szarmach. Odpadliśmy po porażce 0:1.
Leszek może pochwalić się także indywidualnymi osiągnięciami. – W jednej z rund w juniorach zaliczyłem 9 spotkań bez straconej bramki – mówi.


Karierę kierownika Floty rozpoczął w 1976 roku. Najpierw był kierownikiem drugiego zespołu. Ale w 1978 roku trener pierwszej drużyny Ryszard Gaca zaproponował mu objęcie stanowiska kierownika pierwszej drużyny. – Tak się złożyło, że objąłem je po człowieku, któremu bardzo wiele zawdzięczam, Janie Kielarze – uśmiecha się Leszek. – I od tamtej pory jestem kierownikiem pierwszej drużyny, czyli 36 lat. Z Flotą przeżyłem cztery spadki i cztery natychmiastowe awanse. Pracowałem z takimi szkoleniowcem jak Alojzy Sitko oraz z prezesem Marianem Zawiszą.
Czterokrotnie cieszyłem się ze zdobycia Pucharu Polski na szczeblu okręgu. Najbardziej pamiętny mecz? – No niestety, ten przegrany – wzdycha Leszek. – 17 września 2003 roku w 1/8 finału Pucharu Polski.
Przegraliśmy u siebie z Amiką Wronki 3:4, ale sędzia nas trochę skrzywdził. Po spotkaniu nasi kibice byli zdenerwowani i zaczęli atakować szatnię sędziów. Szef ochrony poprosił mnie o zabezpieczenie autobusu gości. I zostałem przypadkowo uderzony kamieniem w głowę.
Policja przykryła mnie swoimi tarczami i wciągnęła do szatni. Wezwano pogotowie. Byłem nieprzytomny. Zabrano mnie do szpitala, gdzie spędziłem 7 dni. Odwiedzili mnie m.in. szef wojewódzkiej policji Andrzej Gorgiel i prezydent Świnoujścia. A kibic, który uderzył mnie kamieniem też przyszedł: z prezentem.


Druga najbardziej pamiętna rywalizacja była barażem. – W sezonie 1981/1982 walczyliśmy o awans do III ligi z Wełną Rogoźno – wspomina Zakrzewski. – Pierwszy mecz graliśmy w Świnoujściu. Do 81 minuty przegrywaliśmy 0:2, ale potem trener wprowadził piłkarza z drugiej drużyny, Jacka Duchowskiego, który strzelił trzy gole i wygraliśmy 3:2. Pamiętam podróż na mecz rewanżowy do Rogoźna, bo był stan wojenny i kontrole. Już w 15 minucie nasz piłkarz Zbigniew Mirosław zobaczył czerwoną kartkę, a sędzia za chwilę podyktował rzut karny przeciwko nam.
Zostałem wtedy wyprowadzony przez służby porządkowe, bo byłem agresywny.
Ale w 79 minucie Zbigniew Barczyk wyrównał na 1:1 i awansowaliśmy.
Kolejny pamiętny mecz? – To starcie z Widzewem Łódź w Pucharze Polski w 2003 roku – mówi Leszek. – Przegrywaliśmy 0:1 po golu Andrzeja Rybskiego. Potem wyrównał Krzysiek Mikuła, ale w 40 minucie Jacek Ratajczak dostał czerwoną kartkę i musieliśmy grać w osłabieniu. Ale dojechaliśmy do dogrywki, a w niej Mikuła strzelił bramkarzowi Widzewa Zbigniewowi Robakiewiczowi pięknego gola.
A największy sukces w karierze kierownika Floty? – Awans do I ligi, gdy zespół objął Petr Nemec – uważa. A największy zawód? – Brak awansu do ekstraklasy rok temu – Leszek nie ma wątpliwości. – No i że nie pojechałem na igrzyska olimpijskie do Moskwy w 1980 roku.


Tyle lat jako kierownik na rozmaitych wyjazdach potrzebował wsparcia. – Wsparciem była żona Krystyna – wspomina. – Mieszkaliśmy na jednym osiedlu i już wtedy mieliśmy się ku sobie – wspomina Leszek. – Miała bardzo duży wkład w moją pracę społeczną. Ożeniłem się w 1971 roku, gdy miałem 19 lat. W 1974 roku wzięliśmy ślub kościelny, teraz mija 40 lat.
Żona bardzo mi pomagała przy wyjazdach: pakowała moje torby, pytała, czy wszystko wziąłem. Czekała, kiedy przyjadę. Żyła Flotą: podawała mi wyniki, analizowała ze mną ligową tabelę. Przeżywała moje porażki.
Państwo Zakrzewscy mają dwóch synów: Jarosława i Roberta. – Obaj grali w III lidze – informuje Leszek. – Teraz pomagają mi w prowadzeniu firmy.
Mam trzech wnuków i dwie wnuczki. Najstarszy, Łukasz, też pracuje w mojej firmie: Zakładzie Instalatorstwa Sanitarnego i Gazowego Leszek Zakrzewski.
Dziś Leszek ma bardzo wielu przyjaciół. Nic dziwnego: dobrze żyje np. z kibicami, którym fundował wyjazdy na mecze. Utrzymuje świetne kontakty z byłymi trenerami Floty. – Było ich przynajmniej 20 i mogę ich wymienić – śmieje się nasz kierownik. Jako młody chłopak w roku zmiany stanu cywilnego otrzymał z klubu 2-pokojowe mieszkanie. – Klub zorganizował mi też wesele – wspomina.


Od świętej pamięci prezydenta Lecha Kaczyńskiego otrzymał w 2009 roku brązowy Krzyż Zasługi. – Mam też m.in. srebrną odznakę Gryfa Pomorskiego – informuje.
A trzy osoby, którym chciałby szczególnie podziękować? – Pierwszemu prezesowi Floty Mieczysławowi Szymańskiemu, trenerowi Janowi Kielarowi oraz pani Helenie Frankowskiej, radnej Świnoujścia – mówi bez wahania Zakrzewski.
Od 1982 roku Zakrzewski jest członkiem zarządu Floty. W obecnej kadencji jest w prezydium zarządu.
W sobotę w Świnoujściu odbędzie się specjalny benefis poświęcony 50-leciu we Flocie Leszka Zakrzewskiego.

Krzysztof Dziedzic rzecznik prasowy Floty
Foto. Robert Ignaciuk

[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/media/set/?set=a.10152399705806974.1073742490.283752206973&type=1/” width=”550″/]

 

 

 

----------

eswinoujscie w Google News - obserwuj nas - Świnoujście w sieci
----------

Powiązane posty

Flota Świnoujście vs Wikęd Luzino – zapowiedź meczu!

Flota Świnoujście utrzyma się w III. Lidze?

Flota Świnoujście w III lidze – podsumowanie pierwszej części sezonu