Nie doszło do porozumienia z portugalskim partnerem. Wszystko wskazuje na to, że nie będzie umowy Floty z portugalskim partnerem, który był zainteresowany współpracą ze świnoujskim klubem. – Druga strona chce, aby pierwszym trenerem Floty był wskazany przez nią szkoleniowiec – wyjaśnia prezes Floty, Edward Rozwałka. – Z uwagi na dobro klubu zgodziliśmy się na to. Niestety, nasi partnerzy w rozmowach nie chcą wziąć na siebie kosztów wypłacenia odprawy obecnemu szkoleniowcowi Tomaszowi Kafarskiemu.
Strona portugalska, w której główną rolę odgrywana pani z Chin, bardzo chciała wprowadzić do zespołu pięciu piłkarzy, których chciała promować w kontekście późniejszych transferów i zysków z tych transferów. Ale chciała wprowadzić także swojego szkoleniowca. Jak stwierdziła: nie ma zaufania do obecnego trenera Kafarskiego i uważała, że nasz trener nie będzie traktował wspomnianej nowej piątki piłkarzy tak samo, jak pozostałych zawodników z pierwszego składu Floty.
– Ta pani zaproponowała swojego szkoleniowca, który niestety nigdy nie pełnił funkcji pierwszego trenera – wyjaśnia prezes Rozwałka. – Do tej pory pracował jako asystent. Jednak ze względu na dobro klubu i chęć zdobycia środków na jego działalność ostatecznie zgodziliśmy się na to. Ale obecny trener Tomasz Kafarski absolutnie nie widział się w roli drugiego szkoleniowca pracującego z trenerem, o którym nic nie wie i który nie ma doświadczenia w prowadzeniu zespołu na tym poziomie. Dlatego zdecydował się odejść. Rozumieliśmy to, ale mamy z trenerem Kafarskim jeszcze roczny kontrakt, gdyż zatrudniliśmy go nie tylko, aby utrzymał drużynę w I lidze w poprzednim sezonie. Chcieliśmy, aby miał możliwość dłuższej pracy z korzyścią dla klubu. W tej sytuacji – przy jego odejściu – należała mu się odprawa za zerwanie przez klub warunków umowy. Chodziło o ponad 140 tysięcy złotych. I dlatego chcieliśmy, aby strona portugalska pokryła to zobowiązanie. Jednak nie otrzymaliśmy zgody.
A co w ramach umowy proponowała druga strona dla Floty? – 120 tysięcy rocznie do kasy klubu – wyjaśnia prezes Rozwałka. – Plus oczywiście opłacenie kontraktów wspomnianych pięciu piłkarzy i trenera. Strona portugalska nie dawała jednak gwarancji utrzymania Floty w I lidze. Umowa, którą chciała zawrzeć, miała być umową próbną (na rok lub półtora roku). A w początkowym fazie rozmów deklarowała znacznie większą pomoc finansową dla Floty (w okolicach miliona złotych). Dlatego Flota oczekiwała większych korzyści finansowych, niż 120 tysięcy złotych rocznie do kasy klubu. Ta kwota nie wystarczyłaby nawet na pokrycie kosztów zerwania umowy z trenerem Kafarskim.
W tej sytuacji władze świnoujskiego klubu nie widzą możliwości współpracy z portugalskim podmiotem.
Krzysztof Dziedzic -rzecznik prasowy Floty