Nocą, nikt zmęczonych butów już nie ściga,
a śpiące oko zdrajcy mnie nie wypatruje,
chroniony lasem, łanem zboża, Twą modlitwą,
idę dziś Bóg mi Ciebie podaruje.
Choć to nie kościół, a ja nie w ślubnej bieli,
klęczymy w deszczu, ziemia ciepło pachnie błotem.
Przysięgę: Póki śmierć nas nie rozłączy!
Przyjmujesz Panie błogosławiąc nas błyskawic złotem.
Stanę na każde Twoje zawołanie Polsko,
po Bogu pierwsza, poza Nim przed Tobą nikt.
Płaczesz, gdy zło wyklina Twoje wierne wojsko.
Upomnisz się, jak matka o synów swych.
Znać Cię nie może, w noc go przyniosę, gdy śpi,
pod palcami jego włosy zawsze będziesz czuć.
Najciszej jak można na czołach znaczysz nam Krzyż,
sercem zawsze z nami, ale my na zawsze sami…
Dopada kula, ziemia pachnie naszym ślubem,
trwa jak włosy dziecka, mocno w nią dłoń wtuliłem.
I dałeś Boże siłę, by ostatnia myśl prosiła:
Spraw, bym wybaczył moim wrogom każdą winę!
Stanę na każde Twoje zawołanie Polsko,
po Bogu pierwsza, poza Nim przed Tobą nikt.
Płaczesz, gdy zło wyklina Twoje wierne wojsko.
Upomnisz się, jak matka o synów swych.
Swoich żołnierzy wywołujesz dzisiaj Polsko!
Stoją w szeregu, na ich czapkach Orzeł lśni.
Lalek, Rój, Uskok, Inka i całe Niezłomne Wojsko
Po Bogu pierwsza, poza Nim przed Tobą nikt.