Mini Transat: jutro start drugiego etapu
Jutro, 31 października, o godzinie 1400, ruszy drugi etap regat Mini Transat Iles de Guadeloupe. W stawce 63 jachtów, które wystartują z Arrecife na Lanzarote do Pointe-a-Pitre na Gwadelupie będzie też CALBUD pod polską banderą prowadzony przez Radka Kowalczyka. Przed żeglarzami 2770 mil morskich i ponad 2 tygodnie żeglugi.
„Na razie nie wieje” – mówi Kowalczyk wieczorem przed startem. „Ale jutro będzie przechodził nad nami silny zimny front, najprawdopodobniej dokładnie w czasie startu. Oznacza to szkwały w porywach do 30 węzłów. Z tego powodu zmodyfikowano trochę trasę, aby zminimalizować ryzyko. Pierwsza noc nie będzie łatwa, dwie kolejne również – fala z NW nałoży się na falę z NE i powstanie obszar skłóconej wody” – wyjaśnia żeglarz.
Regaty Mini Transat są uważane za najtrudniejsze regaty transatlantyckie – pokonanie oceanu na jachcie o długości 6,5 metra nie jest łatwe, nawet, jeżeli jest się na to przygotowanym i tak jak Radek startuje się po raz drugi.
„Denerwuję się. Trochę sam jestem zaskoczony” – przyznaje Radek. „Wiem, co mnie czeka. Ten drugi etap jest trudny. Przed nami kawał oceanu i nie ma gdzie się zatrzymać. Trzy razy liczyłem, czy mam dość wody, jedzenia i paliwa. Za mało źle, za dużo też źle. Mam zapas na 20 dni, bo każdy dodatkowy kilogram to zbędny balast” – dodaje.
„Moje obawy dotyczą sprzętu. Boję się awarii, bo każda z nich oznacza na morzu dłuższą samotność. Oraz kłopoty. Nie chcę płynąć wolno, bo nie po to tu przyjechałem. Ale nie chcę też przesadzić z prędkością. To zawsze jest trudny wybór.”