Kolejne gładkie zwycięstwo
Flota – Pomorzanin Krąpiel 8-1 (2-0)
1-0 Dariusz Kozłowski 22 minuta 2-0 Damian Staniszewski 27 minuta 3-0 Damian Mosiądz 48 minuta 4-0 Tomasz Maślak 49 minuta 4-1 Adam Wincek 66 minuta 5-1 Łukasz Lipka 71 minuta 6-1 Grzegorz Skwara 71 minuta 7-1 Piotr Bursa 78 minuta z dobitki po karnym 8-1 Damian Staniszewski 89 minuta
Flota: Sebastian Podhorodecki, Dawid Damazyn (68 Mateusz Bątkowski), Przemysław Rygielski, Paweł Stankiewicz (68 Karol Jankowski), Dariusz Kozłowski, Piotr Bursa, Grzegorz Skwara, Tomasz Maślak (68 Łukasz Lipka), Michał Nowak, Damian Mosiądz (68 Mariusz Helt), Damian Staniszewski.
Nie grali: Łukasz Gądek, Filip Żabiński, Radosław Welka.
Trener: Tomasz Błotny.
Kierownik drużyny: Lech Nowak.
Pomorzanin: Łukasz Kałużny (78 Dawid Tworzewski), Laurencjusz Kubiak, Paweł Piotrowski, Piotr Zarubiak (46 Daniel Goliński), Michał Mikulski, Paweł Stasiak (66 Marcin Pietrzak), Szymon Barczyk, Kamil Grocholski, Patryk Kałużny, Adam Wincek, Mirosław Nowak (61 Tomasz Kubicki).
Grali wszyscy zawodnicy z kadry.
Trener: Paweł Piotrowski.
Kierownik drużyny: Paweł Bonczał.
Żółte kartki: nie było.
Sędziowali: Adam Sobinek, Zygmunt Broda, Hubert Rolka.
Widzów: 360.
Po cięższym meczu z Iskierką Szczecin, wróciło do normy. W pojedynku beniaminków nie ulegało wątpliwości, kto jest lepszy i z większymi aspiracjami, chociaż do przerwy goście trzymali całkiem przyzwoity wynik 0-2. Grali autobusem i to przegubowym. Jedyne na co mogli liczyć to honorowa bramka i to im się udało.
Mecz był, można powiedzieć, spokojny. Flota bez pośpiechu konstruowała akcje, nie martwiąc się, że dość długo nie padają bramki, a gdy te w końcu zaczęły padać – nie robiły na gościach specjalnego wrażenia. Obrońcy natomiast bez dużego wysiłku zbierali piłkę, jeśli ta już trafiła na ich połowę. W ostatniej pół godzinie można było odnieść wrażenie, że goście starają się już tylko uniknąć dwucyfrówki, co też się udało. Trener Piotrowski wprowadził do gry wszystkich zawodników, w tym wymienił bramkarzy. Błotny takich możliwości nie miał, bo na ławce było więcej od liczby dozwolonych zmian. Zrobił za to wszystkie zmiany jednocześnie.
Oczywiście dwucyfrówka mogła być i wcale nie byłoby trzeba dużo więcej wysiłku. Raczej trochę więcej skuteczności. Zanim padły bramki okazje mieli Mosiądz, Staniszewski, Skwara, a najbliższy zdobycia gola był Kozłowski, którego strzał w 13 minucie wyszedł za linię po poprzeczce. I to właśnie ten zawodnik strzelił pierwszego gola. W 22 minucie po rzucie wolnym bitym przez Staniszewskiego, piłka wróciła przed pole karne, po krótkim zagraniu Bursy trafiła do Kozłowskiego i ten swoją słabszą lewą nogą zdobył prowadzenie. Drugi gol padł pięć minut później ze strzału głową Staniszewskiego z podania Maślaka. Do przerwy więcej bramek nie było, choć okazje mieli np. Mosiądz, ale z 8 metrów strzelił nieskutecznie i Nowak, który z bliska trafił w boczną siatkę. Próbował nawet Damazyn, ale jego uderzenie trafiło w nogi obrońców Pomorzanina.
Po przerwie Flota ruszyła czołgiem. Najpierw Nowak trafił w słupek, minutę później Mosiądz z podania Rygielskiego strzałem z bliska zdobył trzecią, a po chwili Maślak głową czwartą bramkę, po otrzymani znakomitego podania od Nowaka. W 57 minucie Staniszewski spudłował z 4 metrów. Tymczasem w 66 minucie goście wybili piłkę na środek, gdzie z interwencją spóźnił się Stankiewicz, długie podanie do Wincka, który niespodziewanie znalazł się sam na sam z Podhorodeckim i zdobył gola dla Pomorzanina. W 68 minucie trener Błotny dokonał czterech zmian jednocześnie i wprowadzeni zawodnicy już po trzech minutach zbudowali akcję zakończoną bramką. Konkretnie Helt wrzucił w pole karne do Lipki, a ten będąc w dogodnej pozycji okazji nie zmarnował. W tej samej minucie Skwara podwyższył na 6-1 strzałem pod poprzeczkę. Przy siódmej bramce Bursa miał potrójny udział. W 77 minucie został sfaulowany przez Pietrzaka, za co sędzia podyktował rzut karny. Wykonał go sam Bursa, ale jego strzał odbił Kałużny, jednak piłka wróciła do Bursy, który z jeszcze bliższej odległości zdobył siódmego gola. I wreszcie kapitalne uderzenie Staniszewskiego z rzutu wolnego zamknęło ten ciekawy, ale jednostronny mecz.