Trzykrotnie musiała interweniować 14 lipca na gdańskim lotnisku Straż Graniczna. Przyczyną pasażerowie, którzy podczas odpraw na odloty samolotów oświadczyli, że mają narkotyki, granaty i pistolet. Okazało się, że były to głupie żarty.
Najpierw 38-letniej kobiecie, której towarzyszył 45-latek zebrało się na żarty. Podczas odprawy bagażowej powiedziała pracownikom obsługi lotniska, że w bagażu ma narkotyki. Na miejsce natychmiast skierowano funkcjonariusza Straży Granicznej. Bagaże pary zostały poddane kontroli manualnej oraz prześwietlone. Mężczyzna stwierdził, że to był głupi żart i przeprosił za swoje zachowanie. Został przez funkcjonariusza pouczony o konsekwencjach takiego zachowania.
Chwilę później, podczas odprawy pasażerów do Alesund, 44-letni podróżny oświadczył, że ma w bagażu dwa granaty. Funkcjonariuszom Straży Granicznej, których obsługa lotniska wezwała na miejsce, powiedział, że to był żart i przeprosił za swoje zachowanie. Bagaż poddano kontroli bezpieczeństwa, nie było w nim żadnych materiałów wybuchowych. Mężczyznę ukarano mandatem w wysokości 200 zł.
Podczas odprawy pasażerów do Sztokholmu 51-letni pasażer, obywatel Szwecji, oświadczył, że posiada w bagażu pistolet. Znów interweniowała Straż Graniczna. Sprawdzono bagaże mężczyzny. Nie było w nich pistoletu. Szwed przyznał, że był to żart nie na miejscu i przeprosił za swoje zachowanie. Został ukarany mandatem w wysokości 300 zł.