Strona główna » Wygrana 4-1, ale z wielkim mozołem

Wygrana 4-1, ale z wielkim mozołem

by Daniel SZYSZ

 

Flota – Ogniwo Babinek 4-1 (0-1)

0-1 Bartłomiej Woźniewski 8 minuta
1-1 Dariusz Kozłowski 58 minuta
2-1 Damian Staniszewski 76 minuta
3-1 Oskar Zięty 80 minuta
4-1 Damian Staniszewski 87 minuta
Flota: Oskar Bochen, Konrad Kowalczyk, Przemysław Rygielski, Dariusz Kozłowski, Radosław Welka (62 Michał Wnuk), Kornel Pflantz, Michał Protasewicz (46 Oskar Zięty), Grzegorz Skwara, Mariusz Helt (72 Piotr Tkaczonek), Radosław Misztal (80 Marcin Krzyżkowski), Damian Staniszewski.
Nie grali: Grzegorz Hnat, Maciej Rombalski, Filip Żabiński.
Trener: Tomasz Błotny.
Kierownik drużyny: Lech Nowak.

Ogniwo: Karol Kądziołka, Patryk Sikorski, Kamil Reformat, Bartłomiej Woźniewski, Szymon Woźniewski, Tomasz Janas, Kamil Kuzio (90 Daniel Przemieniecki), Rafał Gnap, Krystian Kuzio, Paweł Malanowski, Grzegorz Kaniecki.
Grali wszyscy zgłoszeni.
Trener: Rafał Gnap.
Kierownik drużyny: Krzysztof Świeboda.

Żółte kartki:
Flota: Protasewicz (32), Rygielski (37), Welka (57).
Ogniwo: Kaniecki (52), Sikorski (55), Janas (62).

Sędziowali: Paweł Maćkowiak, Mateusz Augustynowicz, Łukasz Wolanin.

Widzów: 200.

Na pewno, każdy kto na tym meczu był zgodzi się ze mną, że goście zaskoczyli. Już w 1 minucie po wyprowadzeniu piłki ze środka byli bardzo bliscy zdobycia gola, a konkretnie Malanowski, który szedł sam na sam, na szczęście Bochen wyszedł aż na pogranicze pola karnego i ledwie wybił piłkę na róg. Dwie minuty później Kaniecki utrzymał się przy piłce, mimo interwencji dwóch obrońców, podał do Sikorskiego, który jednak strzelił wysoko nad poprzeczkę. Dopiero w 6 minucie naprawdę groźnie zrobiło się pod bramką Ogniwa, ale Kądziołka uprzedził Helta. Jednak w 8 minucie goście dopięli swego. Kamil Kuzio zagrał z wolnego bardzo dokładnie na głowę Bartłomieja Woźniewskiego i zrobiło się 0-1. Riposta mogła nastąpić już po minucie, jednak Skwara z bliskiej odległości fatalnie przestrzelił. Jeszcze w 15 minucie, w zamieszaniu w polu karnym, przed szansą był Pflantz, jednak Kądziołka obronił jego uderzenie. Nastąpił zastój, w każdym razie przez kwadrans żadna strona nie stworzyła poważniejszego zagrożenia. Ostatnie 15 minut pierwszej części nieco żywsze, ale znów groźniejsi byli goście. Szczególnie aktywny i ciężki do zatrzymania był Kaniecki, który próbował z wolnego, potem z daleka, wreszcie nawet znalazł się sam na sam, ale za każdym razem Bochen zapobiegł nieszczęściu. Flota odpowiedziała zagraniem z wolnego Skwary do Pflantza, który jednak strzelił za wysoko i strzałem Skwary z bliska, wybitym na róg przez Kądziołkę.

Druga połowa diametralnie odmieniona. Zwłaszcza jeśli chodzi o Flotę. W 48 minucie mieliśmy rajd Staniszewskiego zakończony strzałem nad poprzeczkę, ale 7 minut później Bochen znów wygrał sam na sam z Kanieckim. Wreszcie w 58 minucie, po zagraniu z kornera Skwary, Kozłowski głową wyrównał. Teraz już zaczęła się kanonada ze strony Floty z trzema próbami ukąszenia przez Ogniwo. A więc Helt z ostrego kąta w górną siatkę, a więc Skwara w poprzeczkę (który to już raz, przydałoby się tarowanie?), a więc bardzo ostry strzał Ziętego, a więc strzał wypuszczonego w uliczkę Pflantza obroniony przez Kądziołkę, a więc strzał Sikorskiego z Ogniwa w słupek, a więc uderzenie Staniszewskiego z wolnego po poprzeczce, a więc daleki strzał Staniszewskiego obroniony przez bramkarza.
To musiało pęknąć i pękło. W 76 minucie, po przejęciu piłki w środku pola przez Misztala, Staniszewski z podania Skwary z 7 metrów wreszcie trafił, mimo straży bramkarza gości. Uffffff. Jest prowadzenie. Ale, przy takim wyszkoleniu przeciwnika, 2-1 to żadna gwarancja. Trzeba iść za ciosem. I poszli. 80 minuta. Zaczęło się od przejęcia piłki po kontrze Ogniwa przez Staniszewskiego, w doskonałej sytuacji znalazł się Kozłowski, podał jednak do Ziętego, który nie zawiódł. Jednak gości to nie załamało. Ostro strzelił Gnap ale tuż nad poprzeczkę i Sikorski z wolnego, co Bochen wybił na róg. Znakomitą drugą połowę zwieńczył pięknym i zaskakującym strzałem głową z podania Kowalczyka Staniszewski. Po tym okazję miał jeszcze Zięty lecz uderzył zbyt lekko.

Tekst: W.M.



eswinoujscie w Google News - obserwuj nas - Świnoujście w sieci
Świnoujście Agatowska