Są w naszym mieście ludzie o WIELKICH SERCACH…
Katarzyna Pokorniecka z mężem Markiem i dziećmi, od lat odwiedzają Schronisko dla Zwierząt w Choszcznie.
Wyliczanie nie miałoby końca, gdybym miała wymieniać, co ta rodzina zrobiła dla naszych podopiecznych.
Począwszy od weekendowych spacerów z psami – na które nie raz zwerbowali swoich znajomych, przez dostarczanie karmy, mebli dla kotów, aż po adopcje…
Tak, tak… Nie adopcję w liczbie pojedyńczej a adopcje w liczbie mnogiej…
Ich dom zamieszkuje obecnie dwoje byłych mieszkańców Naszego Schroniska.
Ich historia z adopcją psów zaczęła się 12 lat temu. Wtedy po raz pierwszy, z dzikiego przytuliska mieszczącego się na ogrodach działkowych przy ul. Dąbrowszczaków, zabrali do domu Biankę – 6. letnią suczkę.
Pani Kasia tak opowiada o jej przysposobieniu:
„ … jako jedyna nie prosiła o uwagę. Nie stała przy płocie, nie szczekała. Niestety, w lipcu tego roku odeszła od nas… Wiem, że była szczęśliwa przez te kilka lat z nami”.
W międzyczasie swoją działalność rozpoczęło CHOSZCZEŃSKIE SCHRONISKO DLA ZWIERZĄT. To właśnie stąd w 2014. roku, Państwo Pokornieccy zabrali do domu 4. letnią Ciapcię:
„Nie wiem czym mnie zauroczyła bo przed adopcją widzieliśmy jedynie jej zdjęcie z ogłoszenia. Bez wcześniejszych spotkań w schronisku, zabraliśmy ją do domu.” – opowiada Pani Katarzyna.
Ostatnie schroniskowe szczęście to znana mieszkańcom Choszczna z ucieczek, strachu przed dźwiękiem petard oraz głośnych wystrzałów – cudowna Lola (wiek 5 – 6 lat). Z relacji Pani Kasi, wynikało że ta suczka sama wybrała jej męża – Marka, wybiegając z kojca prosto w jego ramiona, podczas weekendowego spaceru z psami w schronisku.
W ich rodzinnym domu, oprócz Ciapci i Loli mieszka obecnie kotka – Lucyna, którą Państwo Pokornieccy przygarnęli od rodziny, do której podrzucono kicię w zawiązanej reklamówce.
Co o adopcjach Bezdomnych Przyjaciół i wizytach w Naszym Schronisku mówi Psia Mama w policyjnym mundurze – Kasia Pokorniecka?
„Wszystkie trzy suczki miały swoją historię i początki nie były łatwe przez lęk separacyjny. Jednak po bliższym poznaniu i pracy włożonej w ich ułożenie – okazały się niesamowite, bardzo oddane i kochane. Nigdy nie wykazywały agresji wobec dzieci tudzież innych zwierząt.
W miarę możliwości staramy się przyjeżdżać z dziećmi do schroniska i wyprowadzać psiaki na spacer. Przywozimy karmę a przed zimą organizujemy wśród znajomych i rodziny zbiórkę kołder i kocy – tylko tyle”.
Tylko tyle, czy aż tyle….