Strona główna » Kiedy szczyt i koniec epidemii? W dyskusji zgubiliśmy dwa istotne czynniki

Kiedy szczyt i koniec epidemii? W dyskusji zgubiliśmy dwa istotne czynniki

by Daniel SZYSZ

Dyrektor WIM: kiedy szczyt i koniec epidemii? W dyskusji zgubiliśmy dwa istotne czynniki

Nie spoglądajmy w stronę szczepionki, która być może nie będzie nam w ogóle potrzebna, jeżeli przechorujemy to jako populacja. Wykorzystujmy wszystkie narzędzia, którymi dziś dysponujemy do walki z wirusem — mówi w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl dyrektor WIM Grzegorz Gielerak.
Szef Wojskowego Instytutu Medycznego zauważa, że wkrótce zrobi się ciepło i pojawia się pytanie jak zabezpieczać się przed epidemią bo – jak ocenił – maseczek na twarzy chyba nie będzie można nosić zbyt długo.

Jego zdaniem, noszenie maseczki ma sens wtedy, kiedy jesteśmy chorzy i chcemy innych chronić przed zagrożeniem. „I to wszystko. Uważam, że maseczka jest pewnego rodzaju symbolem. Ma też niejako przypominać, że musimy utrzymywać dystans, musimy zachowywać się racjonalnie, roztropnie, pamiętać o dezynfekcji rąk, o unikaniu przebywania w dużych skupiskach” – wskazał.

Gielerak uważa, że w całej dyskusji na temat epidemii zgubiliśmy dwa istotne tematy. „Punkt pierwszy to jest to, że w odróżnieniu od cyklów epidemii grypy, która – jak doskonale wiemy – przypada na okresy jesienno-zimowe, wchodzimy w okres wiosenno-letni, kiedy naturalna, zbiorowa, stadna odporność ludzi jest najwyższa. A zatem mamy jeden czynnik, który jest kluczowy, żeby nie powiedzieć, że krytyczny, w starciu z wirusem” – powiedział.

Drugim istotnym czynnikiem – jak wskazał – jest sytuacja, w której wirus zaczyna funkcjonować w środowisku, w którym czynniki fizyczne są dla niego na pewno niekorzystne. „To nie podlega dyskusji, że i wyższa temperatura, i wyższa wilgotność, i promieniowanie ultrafioletowe są czynnikami, które akurat tego wirusa są w stanie szybko inaktywować” – zaznaczył.

„Jeżeli połączymy te dwie rzeczy – wyższą odporność populacji oraz niższa inwazyjność i zaraźliwość wirusa spowodowaną czynnikami fizycznymi – mamy szansę osiągnąć sytuację, w której czynnik zakaźny w formie osłabionej będzie działał na w miarę silny organizm” – dodał.

Zdaniem profesora, mamy szansę – jako populacja – uzyskać oporność na wirusa i tą drogą doprowadzić do wygaszenia epidemii. „I to jest odpowiedź na pytanie, czy za wszelką cenę powinniśmy się izolować i biernie czekać na mityczną szczepionkę, która – jak niektórzy twierdzą – jest dla nas jedynym ratunkiem. Ja jestem zdania, że nie” – stwierdził Gielerak.

Jego zdaniem, powinniśmy skupić się na tym, jak wzmocnić własną odporność oraz zadbać – właśnie poprzez odpowiedni dystans społeczny – o to, aby niepotrzebnie nie podejmować ryzyka związanego z gwałtownym rozwojem epidemii, ale jednocześnie mieć świadomość, że nasz kontakt z wirusem jest kwestią czasu.

„Jeżeli ja mam się z nim spotkać i mam mieć z nim starcie, to wolałbym, żeby dokonało się ono w momencie, kiedy on jest słabszy, a ja silniejszy. A nie odwrotnie – w okresie jesienno-zimowym – kiedy on jest bardzo silny, a odporność ludzi w tym czasie jest ograniczona. Stąd ta ścieżka, którą idą m.in. Niemcy. Tą samą ścieżką idą Szwedzi. Ścieżką budowania odporności populacyjnej, doprowadzenia do sytuacji, w której co najmniej 60 proc. osób nabędzie odporność i w ten sposób wygasimy epidemię, w ten sposób uchronimy również osoby starsze. To jest ścieżka, o której nie powinniśmy zapominać i powinniśmy również tą ścieżką podążać i w taki sposób budować nasze wejście w tą rzeczywistość otwieraną na nowo” – powiedział.

Pytany o doświadczenia włoskie, szef WIM wskazał m.in. na szpitale tymczasowe – covidowe, jak nazywali je Włosi.

„Zakończyliśmy fazę projektowania pierwszego w Polsce szpitala tymczasowego, gdzie doświadczenia włoskie bardzo nam w tym pomogły, ale i jako bardzo kreatywni twórcy, uzupełniliśmy ten model o własne przemyślenia i uważam, że powstał – tu posiłkuję się opinią bardzo porządnych i posiadających doskonałą wiedzę projektantów, którzy nam pomagali – a mianowicie, że jest to pierwsze tego typu rozwiązanie, uwzględniające tak szeroki aspekt zagadnień związanych z walką z epidemią” – wskazał.

Jak poinformował, obok miejsc intensywnej terapii jest tam przewidziany cały obszar socjalny, dekontaminacyjny i w każdym miejscu, stawiamy sobie za cel to, aby za wszelką ceną ograniczyć do minimum ryzyko zarażenia personelu.

„Uwzględniamy to w naszym projekcie, budując w taki sposób szpital tymczasowy, tworząc w pewnych miejscach strefy nadciśnienia, w innych miejscach strefy podciśnienia – to jako jeden z przykładów – aby w ten sposób zapewnić personelowi pracę w warunkach do minimum ograniczających ryzyko zakażenia” – wskazał.

Szef WIM podał, że Instytucie została opracowana na podstawie modelu włoskiego procedura oceny badania radiologicznego klatki piersiowej, która ma – z jednej strony – charakter diagnostyczny, ale również prognostyczny.

Gielerak wskazał, że o ile będzie już ostateczna decyzja, na terenie WIM powstanie szpital tymczasowy i będzie szpitalem modelowym. „On ma zabezpieczać miejscowe potrzeby, ale ma być też modelem, który w najdrobniejszych szczegółach pozwoli powielać go w innych rejonach Polski” – stwierdził.

Dodał, że patrząc na mapę Polski, na to jak wyglądają klastry zarażonych oraz rozkład śmiertelności, wydaje się, że na tę chwilę trzy lokalizacje w skali kraju są wysoce prawdopodobne. Zakładając dzisiejszy przebieg krzywej epidemii.

„Na pewno Śląsk jest miejscem, które – jak pokazują statystyki – wysuwa się ostatnio mocno na czoło, jeśli chodzi o miejsca zagrożone. Mazowsze też na pewno będzie takim miejsce. Do rozważenia jest również Dolny Śląsk. Tam również pojawia się ostatnio sporo przypadków i spora śmiertelność” – wskazał.

Ocenił, że budowa takiego szpitala, przy maksymalnym zaangażowaniu i otwartości wszystkich instytucji na ten problem zajmuje ok. 30 dni. (PAP)

ktl/ pat/



eswinoujscie w Google News - obserwuj nas - Świnoujście w sieci
Świnoujście Agatowska