Rządzący pod presją: duża część Niemców nie chce się szczepić
Według różnych sondaży, od 30 proc. do 50 proc. Niemców nie chce zaszczepić się na Covid-19. To poważny problem dla niemieckiego rządu. Według ekspertów, skuteczna walka z pandemią koronawirusa wymaga wyszczepienia 60-70 proc. populacji.
Z najnowszego sondażu opublikowanego przez niedzielne magazynowe wydanie dziennika „Bild” wynika, że 32 proc. Niemców nie chce poddać się szczepieniu na Covid-19. 62 proc. spośród 507 respondentów zamierza to zrobić. Inne badanie opinii, przeprowadzone w ramach długoterminowego projektu uniwersytetu w Erfurcie i Instytutu Roberta Kocha (RKI) w pierwszej połowie grudnia wskazuje, że tylko 50 proc. naszych sąsiadów zza Odry zamierza poddać się szczepieniu.
Według ocen ekspertów zwalczenie pandemii wymaga zaszczepienia od 60 proc. do 70 proc. populacji. Liczba dawek zamówiona przez niemiecki wystarczy dla około 68 mln osób, czyli ponad 80 proc. Niemców.
Szef grupy posłów bawarskiej CSU w Bundestagu, jeden z najbardziej wpływowych niemieckich parlamentarzystów, Alexander Dobrindt uważa, że aby przekonać sceptyków, politycy powinni sami dać dobry przykład. „Politycy powinni być obecni od początku w procesie szczepień. (…) Chodzi o akceptację społeczną. Szczepienia są rozwiązaniem problemu pandemii. Dlatego tutaj nie powinno być żadnych opóźnień” – przekonywał chadecki polityk w sobotę w rozmowie z agencją informacyjną dpa.
Premier Bawarii Markus Soeder (CSU) wezwał z kolei do przyśpieszenia zakupów i dystrybucji szczepionki w Niemczech. „Wszystko musi być ukierunkowane na uzyskanie większej liczby szczepionek i szybsze ich rozprowadzenie. To absolutny priorytet polityczny” – stwierdził w wywiadzie dla „Bild am Sonntag”.
Niektórzy eksperci sięgają po radykalne metody perswazji chcąc zwiększyć poziom akceptacji dla szczepień. Wolfram Henn, genetyk z uniwersytetu Kraju Saary i członek Rady Etyki rządu federalnego wezwał wszystkich odmawiających szczepień do rezygnacji z leczenia w publicznej służbie zdrowia w nagłych wypadkach.
Od środy w Niemczech obowiązuje lockdown, który trwać będzie przynajmniej do 10 stycznia. Władze zakazały opuszczania domów bez konieczności, otwarte są tylko sklepy niezbędne do codziennego życia, a także apteki i banki.
Zamknięte są szkoły, a niektórzy pracodawcy musieli zawiesić swoją działalność lub zlecić swoim pracownikom pracę w systemie zdalnym. Zamknięte również zostały zakłady fryzjerskie, kosmetyczne i salony tatuażu. Inaczej niż w przypadku pierwszej, wiosennej fali infekcji, rząd federalny w porozumieniu z władzami landowymi nie zdecydował się na zamknięcie kościołów. Obowiązują w nich jednak surowe zasady: wymóg noszenia maski, zachowywania bezpiecznej odległości i zakaz śpiewania.
W ankiecie przeprowadzonej przez instytut badania opinii YouGov 83 proc. respondentów stwierdziło, że będzie respektować wszystkie ograniczenia. Co dziesiąty badany nie ma takiego zamiaru. 50 proc. Niemców chce też zakazu nabożeństw w kościołach w okresie Bożego Narodzenia. 35 proc. jest temu przeciwna.
Europejska Agencja Leków (EMA) zapowiedziała, że w poniedziałek 21 grudnia zbierze się panel ekspertów w celu oceny szczepionki przeciwko Covid-19, wyprodukowanej przez amerykańską firmę Pfizer i jej niemieckiego partnera, spółkę BioNTech. Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen poinformowała w czwartek, że szczepienia przeciw Covid-19 zaczną się w UE 27, 28, i 29 grudnia. (PAP)
autor: Artur Ciechanowicz
asc/