Strona główna » Wirus nie unosi się w powietrzu – ale …

Wirusolog: choć wirusy w laboratorium „nie unoszą się w powietrzu”, trzeba zachowywać daleko idącą ostrożność

Choć wirusy będące przedmiotem badań naukowych w laboratorium „nie unoszą się w powietrzu”, to każdy pracujący z nimi wirusolog musi zachować daleko idącą ostrożność. Naukowcy muszą przeprowadzić eksperyment pamiętając, żeby samemu się nie zarazić i nie uwolnić wirusa do środowiska.
Jak powiedziała PAP wirusolog dr Magdalena Weidner-Glunde z Instytutu Rozrodu Zwierząt i Badań Żywności Polskiej Akademii Nauk w Olsztynie, przekonanie, że praca naukowa z wirusami niesie ze sobą duże niebezpieczeństwo jest powszechne. Zdarza się też, że sam naukowiec-wirusolog uważany jest za potencjalne źródło zagrożenia.

Podkreśliła, że istnieją ściśle określone procedury, które zabezpieczają zarówno naukowca, jak i osoby postronne. „Ze względu na potencjalne niebezpieczeństwo, jakie może nieść praca z wirusami, ale także z bakteriami czy grzybami, laboratoria naukowe są odpowiednio sklasyfikowane. Istnieją cztery poziomy bezpieczeństwa biologicznego. Laboratoria mogą posiadać kategorie I, II, III lub IV, przy czym kategoria I związana jest z najmniejszymi obostrzeniami, a czwarta z największymi. Każdy z tych typów laboratorium posiada właściwe dla siebie zasady ograniczenia rozprzestrzeniania się czynników biologicznych” – wyjaśniła.

Świnoujście – 52 wolontariuszy i 26 osób z rodzin pracowników szpitala zaszczepiono poza GRUPĄ 0

„Ważne jest, aby zrozumieć, z jakiego typu czynnikami biologicznymi mamy do czynienia na różnych poziomach bezpieczeństwa biologicznego, bo w zależności od ich charakterystyki ustalone zostały specyficzne obostrzenia i zasady bezpieczeństwa” – dodała.

Czynniki należące do kategorii I nie wywołują choroby u zdrowych dorosłych ludzi i stanowią minimalne potencjalne zagrożenie dla naukowców i środowiska, np. niepatogenny szczep pałeczki okrężnicy, które stanowią naturalny składnik naszej flory jelitowej. W związku z tym liczba zabezpieczeń jest w tym przypadku minimalna.

Czynniki należące do kategorii II stanowią umiarkowane zagrożenie dla naukowców i środowiska. Są to patogeny związane z chorobami o różnym stopniu nasilenia, np. gronkowiec złocisty. Dr Magdalena Weidner-Glunde wskazała, że laboratorium klasy II, w którym pracuje nad wirusem wywołującym cytomegalię (nie przenosi się drogą kropelkową) ma ograniczony dostęp dla osób z zewnątrz. „Tylko uprawnione osoby mające za sobą odpowiednie szkolenia dotyczące zasad bezpieczeństwa pracy mają prawo wstępu do naszego laboratorium” – wyjaśniła.

„Eksperymenty wykonujemy zawsze w komorach laminarnych, które dzięki przepływowi strumienia jałowego powietrza zapewniają sterylną atmosferę. Takie komory chronią osobę przed potencjalnie zakaźnym czynnikiem, z którym pracuje, jednocześnie oddzielając miejsce pracy z patogenem od reszty laboratorium, co zapobiega uwolnieniu danego czynnika do środowiska. Pracując, jesteśmy ubrani w fartuchy i rękawiczki, w niektórych przypadkach zakładamy maseczki. Posiadamy też autoklaw umożliwiający nam dekontaminację odpadów wychodzących z laboratorium” – opisała.

Czynniki należące do kategorii III mogą powodować poważną lub potencjalnie śmiertelną chorobę, a przenoszone są drogą powietrzną, przykładem są tu prątki gruźlicy. W laboratoriach, gdzie wykonuje się prace z tego typu patogenami, wszystkie wcześniej wymienione obostrzenia obowiązują, a dodatkowo mogą być używane respiratory, pracownicy mogą być monitorowani pod względem zdrowotnym bądź szczepieni, by zapobiec zakażeniu. Takie laboratoria są oddzielone śluzą od reszty pomieszczeń, powietrze z laboratorium przechodzi przez filtry zanim zostanie uwolnione, a wewnątrz laboratorium utrzymywane jest niższe ciśnienie tak, aby zapobiec przepływowi powietrza na zewnątrz przy otwieraniu drzwi.

Czynniki należące do kategorii IV są niebezpieczne i przenoszą się drogą powietrzno-kropelkową, stwarzając wysokie ryzyko infekcji. Zakażenia wywoływane przez te patogeny są często śmiertelne i nie ma na nie lekarstwa, ani szczepionek, np. wirus Marburg. Naukowcy pracujący z tego typu czynnikami zakaźnymi stosują zatem środki najwyższej ochrony; są ubrani podobnie jak personel medyczny na oddziałach covidowych: w szczelne kombinezony, gogle, maski i rękawice, a prace wykonywane są w specjalnych komorach laminarnych o najwyższym standardzie bezpieczeństwa.

Specjalistka podkreśliła, że błędne jest wyobrażenie i niepotrzebne obawy, że wraz z wejściem do laboratorium wirusologicznego każdy może się zarazić. „Wirusy nie unoszą się w powietrzu w laboratorium, mamy je stale pod kontrolą. W przeciwieństwie do sytuacji poza laboratorium, czyli sytuacji z życia codziennego, gdzie wirusy faktycznie często (w zależności od typu wirusa) przenoszone są drogą powietrzno-kropelkową, w laboratorium wirusy przechowywane są w probówkach, a podczas pracy znajdują się zazwyczaj w płynach, przenoszone są w pipetach w obrębie wyżej opisanych komór laminarnych, co zapobiega ich uwolnieniu do atmosfery laboratorium” – wskazała. (PAP)

autor: Agnieszka Libudzka

ali/ agt/

Przedłużono aktualne obostrzenia epidemiczne do 31 stycznia – wskazano kolejność szczepień



eswinoujscie w Google News - obserwuj nas - Świnoujście w sieci
Świnoujście Agatowska