W. Brytania: rządowe plany certyfikatów covidowych mogą nie uzyskać poparcia posłów
Proponowane przez premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona certyfikaty covidowe, które miałyby umożliwić powrót imprez masowych w Anglii, mogą nie uzyskać poparcia Izby Gmin. Wobec rebelii części posłów konserwatywnych i sprzeciwu głównych partii opozycji rządowi może zabraknąć głosów.
Rządząca Partia Konserwatywna ma w Izbie Gmin na tyle dużą większość, że dotychczasowe rebelie części posłów przeciw kolejnym restrykcjom epidemicznym nie miały realnego znaczenia, zwłaszcza że rządowe plany w imię wyższej konieczności zwykle popierała opozycyjna Partia Pracy.
Jednak użycie tzw. certyfikatów covidowych, które miałyby umożliwiać nie tylko podróże zagraniczne, ale też uczestnictwo w wydarzeniach krajowych takich jak koncerty, imprezy sportowe, przedstawienia teatralne czy nawet pójście do pubu, wywołuje ogromne kontrowersje. Ponieważ sprzeciwia się im ponad 40 konserwatywnych posłów, stanowisko, jakie zajmie opozycja, będzie prawdopodobnie czynnikiem rozstrzygającym. Na razie wygląda na to, że rząd stoi w obliczu realnej możliwości przegranej w głosowaniu.
Masz psa, to uważaj – możesz zapłacić nawet 500 zł za spuszczenie psa ze smyczy
W środę lider laburzystów Keir Starmer zapowiedział, że jego ugrupowanie nie poprze planów rządu w ich obecnej formie, i nazwał je kompletnym chaosem. Na dodatek wbrew temu, co sugerował w środę dziennik „Daily Telegraph”, rządowi nie zamierza również pomagać Szkocka Partia Narodowa (SNP).
„Nie popieramy planów rządu w ich obecnej formie, po prostu. Wydają się zmieniać niemal codziennie. Zaledwie kilka tygodni temu premier mówił, że myśli o paszportach, paszportach szczepionkowych, aby pójść do pubu. Teraz mówi, że nie. Jednego dnia mówi o testach, potem o certyfikatach – to kompletny bałagan. Nie ma w tym żadnego realnego planu” – powiedział Starmer, który od kilku dni sugerował w różnych wypowiedziach, że laburzyści zagłosują przeciw rządowi.
Planów rządu nie zamierza również popierać SNP. Wprawdzie szkoccy posłowie zwyczajowo nie głosują w sprawach dotyczących wyłącznie Anglii, ale jak podał w środę „Daily Telegraph”, szef frakcji SNP w Izbie Gmin Ian Blackford powiedział, że ze względu na podróże między Szkocją a Anglią sprawa pośrednio dotyczy Szkocji, a partia jest gotowa konstruktywnie spojrzeć na propozycje rządu.
Później sam Blackford zdementował te sugestie. „Na podstawie dostępnych informacji posłowie SNP nie poparliby planów torysów ze względu na poważne obawy dotyczące etyki. W zależności od globalnego kontekstu może zaistnieć potrzeba rozważenia środków ułatwiających podróże międzynarodowe. Wszelkie takie propozycje mogłyby być uzgodnione jedynie w pełnej konsultacji z rządami zdecentralizowanymi (Szkocji, Walii i Irlandii Północnej – PAP). Pozostają również znaczące kwestie do rozwiązania w zakresie sprawiedliwości, etyki i prywatności, którymi rząd brytyjski się nie zajął” – napisał na Twitterze.
Ponieważ takim pomysłom sprzeciwiają się też Liberalni Demokraci, wynik ewentualnego głosowania – które Johnson obiecał, jeśli plan miałby być wprowadzony – na razie byłby trudny do przewidzenia i mogłoby o nim przesądzać stanowisko pojedynczych posłów.
Pomiędzy połową kwietnia a połową maja planowanych jest dziewięć wydarzeń z udziałem publiczności, podczas których mają zostać sprawdzone sposoby na powrót imprez masowych. W części z nich przetestowana zostanie obecna aplikacja do wykrywania kontaktów osób zakażonych, która ma być rozbudowana o funkcje pokazujące, czy dana osoba została zaszczepiona, czy ma negatywny wynik testu na obecność koronawirusa lub przeciwciała.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
bjn/ akl/