Gen. Gielerak: Paszporty covidowe nie mogą dzielić społeczeństwa
Paszporty covidowe nie mogą dzielić społeczeństwa – uważa dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego gen. Grzegorz Gielerak. Jego zdaniem zawarte w Polskim Ładzie rozwiązania dla ochrony zdrowia mogą się okazać dolewaniem benzyny do dziurawego baku.
Pytany przez „Super Express”, czy paszport covidowy jest potrzebny, czy wykluczający, generał odparł, że wszystko zależy od tego, w jaki sposób będziemy go wdrażać.
„Jeśli będzie postrzegany jako element budowania restrykcji, dzielenia społeczeństwa czy ograniczania dostępu do pewnych usług niezaszczepionym, to oczywiście będzie to budowało negatywne emocje” – powiedział gazecie generał.
„Ale jeśli zarówno szczepienie, jak i paszport covidowy będziemy komunikować jako formę gwarantującą bezpieczeństwo, to będzie to czyste, przejrzyste i nikogo w negatywny sposób nie naznaczy” – zaznaczył. „Po prostu – jesteś szczepiony, to jesteś bezpieczny, możesz uczestniczyć np. w imprezach masowych” – dodał.
Dopytywany, czy w tym kontekście niezaszczepieni powinni mieć jakieś ograniczenia, ocenił, że takie osoby będą musiały wykonywać testy.
Pytany, czy te testy powinny być – jak szczepienia – bezpłatne, przyznał, że trudno odpowiedzieć. „Mnie, jako pracodawcy, bardziej się opłaca ponieść koszt testów i ograniczyć ryzyko szerzenia się zakażeń wśród personelu i pacjentów, niż postępować odwrotnie” – zaznaczył dyrektor WIM.
Dodał, że liczył, iż wskaźnik zaszczepionych lub zapisanych na szczepienie Polaków będzie o 10 pkt. proc. wyższy niż 49 proc.
„Bardzo gorąco apeluję o to, abyśmy szczepili się jak najszybciej. Proszę pamiętać, że pierwsza dawka to jest dużo, ale w odstępie kilku tygodni trzeba przyjąć kolejną. Wtedy uzyskujemy pełną odporność. Zróbmy tak, żebyśmy do września byli gotowi” – stwierdził.
Pytany, czy założenia Polskiego Ładu realnie pomogą systemowi polskiej opieki zdrowotnej, czy to dolewanie benzyny do dziurawego baku zaznaczył, że zajmuje się od wielu lat systemem ochrony zdrowia i ma swój pogląd, który jest bliski temu stwierdzeniu.
„System potrzebuje pieniędzy, ale przede wszystkim są mu potrzebne głębokie zmiany gwarantujące, że dodatkowe środki będą szły na leczenie, poprawę jego jakości i bezpieczeństwa. Reformy, reformy i jeszcze raz reformy” – ocenił.
„Są dwa najważniejsze elementy. Pierwszy to jakość świadczonych usług medycznych powiązanych i ścisłe jej powiązanie z płatnościami przekazywanymi przez Narodowy Fundusz Zdrowia” – powiedział gazecie. Podkreślił, że jako bardzo dobry sygnał traktuje zapowiadaną ustawę o jakości w ochronie zdrowia. „Rzecz w tym, aby mowa stała się ciałem” – dodał.
W jego ocenie obecne pojmowanie konkurencyjności w ochronie zdrowia prowadzi do jej wyniszczenia.
„Drugi istotny element jest już uregulowany w wielu krajach na Zachodzie i jest to sposób funkcjonowania pracowników medycznych w systemie. Czyli rozdzielenia tego, co prywatne, od tego, co publiczne. Np. w Niemczech pracownik medyczny deklaruje jasno, że funkcjonuje w systemie albo publicznym, albo prywatnym” – powiedział.
„Takie uporządkowanie rynku u nas zadziałałoby bardzo ożywczo i wprowadziłoby to, czego niezwykle potrzebujemy – czyli porządek” – dodał szef WIM. (PAP)
ago/ mmu/