Ekspert NRL: kwarantanna lub testowanie osób zaszczepionych
Osoby zaszczepione, mające bliski kontakt z chorym na COVID-19, powinny być objęte kwarantanną albo regularnym testom, gdy zamierzają np. pracować stacjonarnie – podkreślił w środę na konferencji prasowej ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19 dr Paweł Grzesiowski. Dodał, że w tej kwestii w Polsce mamy lukę prawną.
Ekspert przypomniał, że zasady bezpieczeństwa w epidemii, szczególnie obecnie, gdy przybywa zakażeń, są niezmienne. To noszenie maseczek, dezynfekowanie rąk, ale również unikanie bliskiego kontaktu, zamkniętych, zatłoczonych i źle wentylowanych pomieszczeń.
Zaapelował również o regularne wykonywanie testów wykrywających SARS-CoV-2 osobom zaszczepionym mających bliski kontakt z zakażonym, jeśli świadczyć mogą one pracę tylko stacjonarnie albo o możliwość obejmowania ich kwarantanną, ponieważ z niej – w świetle obowiązujących przepisów – są obecnie zwolnione. Zwrócił uwagę, że w Polsce mamy w tej kwestii lukę prawną.
„Pamiętajmy, że również testujemy osoby zaszczepione. Mamy tutaj ogromną lukę prawną w Polsce, ponieważ osoby zaszczepione mimo bezpośredniego, bliskiego kontaktu z chorym w domu nie idą na kwarantannę. W Polsce systemowo z kwarantanny zwolnione są osoby zaszczepione. To wydaje się być niesłuszne w tej chwili w kontekście wariantu delta i po upływie tych sześciu miesięcy od szczepienia wygląda na to, że osoby zaszczepione, mając domowy kontakt, powinny być objęte kwarantanną albo testowaniem” – powiedział dr Grzesiowski.
Zaznaczył, że powinniśmy w tej chwili zmienić przepisy. „Uważam, że powinniśmy zmienić podejście do osoby zaszczepionej dwiema dawkami, mającej domowy kontakt, czyli bliski kontakt z osobą objawową. Taka sytuacja już wielokrotnie, chociażby w moim doświadczeniu lekarskim, skończyła się tym, że osoba zaszczepiona zachorowała” – powiedział.
Zaznaczył, że nie chodzi o to, że nie zachoruje ona ciężko, ale mając nawet lekkie objawy – katar, ból gardła – będzie zarażać.
„Przyjście takiej osoby do pracy powoduje zagrożenie. Alternatywą dla osób, które są niezbędne w miejscu pracy byłoby regularne testowanie. Jeżeli mam jednego kardiochirurga, który ma właśnie w domu chore dziecko i jest zaszczepiony, to przed każdym dyżurem ma wykonywany test, który dopuszcza go do pracy. A więc można tę sytuację kwarantanny zamienić na regularne testowanie” – wytłumaczył.
„Jeśli ktoś nie musi pracować (stacjonarnie) w tym okresie kwarantanny, lepiej, by pozostał w domu” – zaapelował.
Ekspert NRL wyjaśnił dalej, że krótkotrwały, przypadkowy kontakt z osobą zakażoną, np. w autobusie, sklepie – na co wskazują też badania – nie stwarza już takiego ryzyka.
„Mówimy tu o kontaktach bliskich, powtarzalnych, głównie w warunkach domowych, bo to w tej chwili widzimy. Członkowie rodzin, którzy chorują, przenoszą wirusa, mimo że pozostali są zaszczepieni” – powiedział.
Na sugestię, że takie rozwiązanie doprowadzić może do jeszcze większego kwestionowania sensu szczepień przez niektóre osoby, odpowiedział, że „szczepimy przede wszystkim po to, by nie umierać, nie leżeć pod respiratorem i nie mieć ciężkich zachorowań”.
Zaznaczył, że mimo nadziei, że szczepionka pozwoli przerwać transmisję wirusa, tak się nie dzieje, bo pojawił się wariant delta, który „tak szybko się rozmnaża na naszych błonach śluzowych, że mimo przeciwciał we krwi, które są w stanie zabić wirusa”, to tak się nie dzieje „w początkowym okresie transmisji”.
„Nie ma tej bariery na błonach śluzowych, która by zapobiegała, że wirus przez krótki czas będzie obecny w naszym organizmie. I to jest coś, co musimy przyjąć do wiadomości. Nikt tego nie chciał (…), ale to jest fakt. Nie można mu zaprzeczać. I to nie jest dowód na słabość szczepienia. To jest dowód na moc wirusa. To jest dowód na to, że może on jeszcze zrobić wiele rzeczy w naszym życiu zaskakujących” – powiedział.(PAP)
Autorka: Klaudia Torchała
tor/ joz/