Zachodniopomorskie. Mróz zniszczył winnice
Spis treści
Przymrozki mogą zagrozić istnieniu wielu zachodniopomorskich winnic. „Całkowite straty na plantacjach mogą sięgać nawet 60%”
Stowarzyszenia zrzeszające winiarzy przyznają, że kwietniowe przymrozki mogły spowodować zniszczenie nawet 60% upraw. Informacje Północnej Izby Gospodarczej potwierdzają te statystyki. Duże winnice walczą poprzez ogrzewanie plantacji, te mniejsze, rodzinne, nie mające tak wielkich funduszy przyznają, że sytuacja jest dla nich dramatyczna.
– Enologia stała się dumą Pomorza Zachodniego. Musimy więc pomoc zachodniopomorskim winnicom, jeżeli okaże się, że mrozy okażą się dla ich plonów zabójcze. Obecnie sytuacja w wielu plantacjach winorośli, ale także np. w sadach, wygląda dramatycznie. Po najcieplejszym marcu w historii przyszedł kwiecień, który chyba jest najmroźniejszym kwietniem od lat – mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.
Najbardziej martwimy się o małe, rodzinne winnice. Takich na Pomorzu Zachodnim jest najwięcej
Plantacje winnic od lat są dumą Pomorza Zachodniego. Województwo zachodniopomorskie, staje się poza województwem lubuskim najważniejszym miejscem w kraju, gdzie powstają nowe winnice i enologia staje się nie tylko biznesem, ale i kierunkiem akademickim czy nawet atrakcją turystyczną.
S3 ZABLOKOWANA – POLICJA ORGANIZUJE OBJAZD
Obecna sytuacja meteorologiczna powoduje, że wiele upraw winorośli dosłownie walczy o przetrwanie. W Północnej Izbie Gospodarczej zrzeszonych jest obecnie kilka winnic. Sytuacja wymaga pilnego działania interwencyjnego.
– Sytuacja jest bardzo poważna. Całą Polskę obiegły zdjęcia jak plantatorzy walczą o to, by uratować winne gałązki. Obecna sytuacja pogodowa spowodowała, że przyszłość wielu plantacji stanęła pod znakiem zapytania. Z rozmów z winnicami z regionu wynika, że w niektórych przypadkach zagrożone są nawet całe uprawy. W ryzyko kwietniowej aury wpisane są przymrozki, ale wielu plantatorów przyznaje, że ich czujność została uśpiona przez rekordowo ciepły marzec, który czasami przynosił temperatury powyżej 25 stopni Celsjusza, a w kwietniu przez niemal tydzień, każda noc zbliżała się temperaturą do zera – mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.
– Zachodniopomorskie winnice to nie tylko wielkie plantacje, ale też bardzo często rodzinne uprawy, które z pasji stały się sposobem na życie i zarabianie pieniędzy. Martwimy się o nie, bo jeżeli tutaj dojdzie do straty powyżej 60% uprawy, to trudno spodziewać się, by taka plantacja przetrwała. Apelujemy do Ministerstwa Rolnictwa, a także do władz samorządowych, by przyjrzały się sytuacji winnic i sadowników. Być może uda się uruchomić środki, które pomogą tym firmom przetrwać. Obecnie możemy mieć tylko nadzieję na szybką zmianę pogody – mówi Hanna Mojsiuk.
Poza winnicami, wiosenne przymrozki poważnie skomplikowały funkcjonowanie w zachodniopomorskich sadach czy na gospodarstwach rolnych. Taka sytuacja powoduje, że groźba wzrostów cen owoców, warzyw, przetworów i naturalnego wina, staje się niestety realna.
UWAGA, BARDZO NIEBEZPIECZNA ŻYWNOŚĆ, SPRAWDŹ CZY MASZ JĄ W DOMU
Wegetacja roślin wystartowała miesiąc za wcześnie. To dlatego mrozy są zabójcze dla winorośli
Sadownicy i hodowcy winorośli zrzeszeni w Północnej Izbie Gospodarczej przyznają, że przeżywają teraz bardzo trudny czas. Trwa walka o ratowanie dobytku i tegorocznych plonów.
– To konsekwencje zmian klimatu. Minus dwa czy minus trzy stopnie to nie byłby problem, problemem jest minus siedem stopni, a mieliśmy takie momenty. Jeżeli mamy straty na poziomie 100%, a takie sytuacje się zdarzają, to w tym roku są to straty nie do odrobienia. Na pewno jeszcze przed nami szacowanie konsekwencji tej sytuacji. Ten rok będzie trudnym rokiem dla wielu winiarzy – mówi Ireneusz Ochmian, współwłaściciel winnicy Pałacu Rajkowo. – Mamy końcówkę kwietnia, a pędy wyglądają jakby były z końca maja. Ruszyła miesiąc wcześniej wegetacja, a przymrozki okazały się dla nich groźne – mówi Ireneusz Ochmian. – Straty będą gigantyczne, szczególnie jeżeli mrozy nie odpuszczą – dodaje ekspert.
– To jest armagedon. Jesteśmy zmartwieni i przerażeni. Obecna pogoda to zabójstwo dla winorośli, to jest niepowetowana starta, przecież mamy nawet minus dwa stopnie na termometrach, a jeszcze kilkanaście dni temu wiele osób czuło lato. Wiele osób z niepokojem patrzy na majowe prognozy. Przed nami jeszcze „Zimna Zośka”, która zawsze dla winnic była trudnym czasem na który się przygotowywaliśmy – mówi Ilona Jassa, właścicielka Winnicy Jassa.