Matura to kpina – z logiki – teraz bez stresu, bez wiedzy, ale za to z elektroniką!
Czy matura w Polsce stała się nowym odcinkiem komedii? Patrząc na zmiany zapowiedziane od 2025 roku, można odnieść wrażenie, że właśnie tak jest. Zniesienie progów zdawalności i dopuszczenie elektroniki na egzaminach to prawdziwy hit sezonu. Zobaczmy, jakie argumenty przemawiają za tymi „genialnymi” pomysłami – oczywiście w tonie pełnym ironii.
1. Wystarczy oddychać, żeby zdać!
Nie umiesz nic? Żaden problem! Dzięki zniesieniu wymogu zdobycia 30% z przedmiotu dodatkowego wystarczy, że zjawisz się na maturze. Nie trzeba nawet się przygotowywać. Siedzisz, patrzysz w sufit, rysujesz kwiatki na arkuszu, a komisja mówi: „Gratulacje, zdałeś!” Brawo my!
2. Elektronika na egzaminie, bo przecież zawsze boli
Masz stres przed maturą? A może puls skacze, jak tylko widzisz pytania z matematyki? Spokojnie, teraz możesz przynieść na salę egzaminacyjną swoje ulubione urządzenie. Oficjalnie, żeby monitorować stan zdrowia, ale kto tam sprawdzi, co masz na smartwatchu? „Kalkulator zdrowotny” na pewno stanie się hitem wśród maturzystów.
3. Nauka? Po co, skoro można narzekać na pandemię!
Wszyscy wiemy, że pandemia była ciężka, ale teraz to idealna wymówka. „Nie mieliśmy lekcji online” – płaczą uczniowie. „Nie zdążyliśmy przerobić programu” – tłumaczą nauczyciele. Co robi Ministerstwo? Obniża wymagania, bo przecież łatwiej jest zrezygnować z poziomu niż pomyśleć, jak naprawić edukację.
4. Przeładowana podstawa? To skreślmy maturę!
Skoro młodzież nie daje rady z obecną podstawą programową, może najlepiej usunąć całą maturę? Po co komu egzamin, skoro i tak go „przejdzie” każdy? W końcu wiedza jest przereklamowana – teraz liczy się liczba lajków na TikToku.
5. Operator egzaminu, weryfikator, a może i wodzirej?
Zamiast jednego egzaminatora mamy teraz cały zespół do obsługi matur. Ktoś sprawdzi zdrowie, ktoś włączy komputery, a ktoś inny jeszcze upewni się, że drukarki działają. W przyszłości może zatrudnimy też psychologów, aby maturzyści nie poczuli się zbyt zestresowani pytaniem o Mickiewicza.
6. „Matura 2.0” – dla każdego geniusza w kapciach
Wygląda na to, że matura przestaje być wyzwaniem. Wystarczy włączyć telefon, przyjść na salę i jakoś to będzie. Może kolejnym krokiem będzie aplikacja „Zdaj maturę w 5 minut”? Klikasz, wybierasz odpowiedź, a potem drukujesz dyplom. Szybko, łatwo i bez bólu.
Czy matura przestaje mieć sens?
Oto pytanie, które musimy sobie zadać. Obniżanie poziomu, eliminowanie wymagań i dopuszczanie do sal egzaminacyjnych całej elektroniki świata to znak czasów. Czy naprawdę chcemy, aby egzamin dojrzałości przypominał konkurs w gimnazjum? A może to wszystko ma swój cel: tworzymy pokolenie, które zda maturę, ale nie będzie wiedziało, co zrobić z tą wiedzą.
Brawo, Polska! Wkraczamy w nową erę edukacji – erę „matury dla leniwych”. Kto wie, może za kilka lat hasłem promującym polską szkołę będzie: „Nie musisz się uczyć, żeby zdać!”?