Owsiak: Oderwany od rzeczywistości i rosnące problemy wizerunkowe
To, co Jurek Owsiak ostatnio wygłasza, jest po prostu niewiarygodne. Człowiek, który przez lata był symbolem pomocy i jednoczenia ludzi wokół wspólnego celu, coraz częściej wywołuje kontrowersje swoimi słowami i działaniami. Jego ostatni apel – „Nie grasz, nie przeszkadzaj” – to wręcz szczyt absurdu i dowód na to, jak bardzo odklejony od rzeczywistości stał się lider Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (WOŚP).
Spis treści
Miliony z naszych podatków na „wielki finał”
Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, jak ogromne środki publiczne pochłania organizacja corocznego finału WOŚP. Miasta, wojsko, straż pożarna i inne służby wydają miliony złotych, by wspierać tę „zabawę”. Koszty są pokrywane z pieniędzy podatników – ludzi, którzy często nie mają wyboru, czy chcą uczestniczyć w tej akcji, czy nie. Czy ktoś kiedykolwiek policzył, ile tak naprawdę kosztuje organizacja tego przedsięwzięcia? Gdzie są te liczby, które mogłyby rzucić światło na rzeczywisty bilans zysków i strat?
Zbierane środki to kropla w morzu potrzeb
Owsiak chwali się milionami zebranymi podczas finału, ale nikt głośno nie mówi, że są to jedynie promile w porównaniu do ogromnych sum, jakie każdego roku przeznaczają podatnicy na służbę zdrowia. To właśnie z naszych pieniędzy państwo finansuje szpitale, leki, sprzęt i pensje dla personelu medycznego. W obliczu tych wydatków kwota, jaką zbiera WOŚP, wydaje się marginalna. Dlaczego więc Owsiak wciąż próbuje stawiać swoją akcję na piedestale, ignorując rzeczywistość?
„Nie grasz, nie przeszkadzaj” – czyżby?
Apel Owsiaka, by nie przeszkadzać w jego działaniach, jest kompletnie oderwany od rzeczywistości. Wielu ludzi nie chce, ale musi w pewnym sensie „pomagać”, bo to z ich podatków organizowany jest cały ten cyrk. Nawet osoby sceptyczne wobec WOŚP są zmuszone, by pośrednio wspierać tę inicjatywę, płacąc za zaangażowanie służb publicznych i infrastruktury. Czy to jest w porządku? Czy to jest sprawiedliwe?
Coraz większe problemy wizerunkowe
To nie pierwszy raz, kiedy Owsiak traci kontakt z rzeczywistością. Jego wizerunek, kiedyś kojarzony z dobrocią i charyzmą, dziś coraz częściej przypomina buńczucznego celebrytę, który nie potrafi zrozumieć krytyki. Liczne kontrowersje, pytania o przejrzystość finansów fundacji i brak odpowiedzi na kluczowe zarzuty tylko pogarszają sytuację. Czy lider, który w tak arogancki sposób traktuje ludzi, ma jeszcze moralne prawo prosić ich o wsparcie?
Nie pomagajcie, nie przeszkadzajcie – ale na czyich warunkach?
Owsiak zdaje się nie dostrzegać, że jego działania nie są już odbierane tak jednoznacznie pozytywnie, jak kiedyś. Ludzie zaczynają zadawać pytania o koszty, o sens organizowania kosztownych eventów w sytuacji, gdy polska służba zdrowia potrzebuje systemowych rozwiązań, a nie jednorazowych zastrzyków gotówki.
Apel „Nie grasz, nie przeszkadzaj” brzmi w tej sytuacji jak policzek wymierzony w ludzi, którzy mają prawo do własnej opinii i krytyki. Owsiak nie może wymagać, by każdy popierał jego działania bezwarunkowo. Zamiast oburzać się na tych, którzy widzą problemy i stawiają trudne pytania, powinien spojrzeć w lustro i zastanowić się, czy faktycznie idzie w dobrym kierunku.
Na dziś odpowiedź wydaje się jasna: wizerunkowy lot w dół trwa, a Owsiak z każdym kolejnym słowem zdaje się tylko przyspieszać ten upadek.